Że co ? Już mnie zobaczył ? Jak mnie znalazł ? Skąd wiedział, że tu jestem ? Przecież mnie nie widział !
Próbowałam udawać, że mnie tu nie ma, że ma przywidzenia. Więc bardziej zagłębiłam się pod łóżkiem, próbując zrobić to bezgłośnie. Jednak im dłużej nie dzwoniłam po policję, tym czułam się bardziej niebezpiecznie...Przez tego...złodzieja ? Chyba tak...Może nawet to ten sam jest, co wczoraj. W parku... Albo jeszcze lepiej ! Może to porywacz...? Tyle pytań, a żadnej odpowiedzi...
Czułam się bezradna...Na pewno, jakbym zaczęła mówić do telefonu, ON by mnie usłyszał...Pewnie mógłby mi nawet podciąć gardło.
Boję się ! Naaaathaaan !!! Przywołuję cię !!! JUŻ ! NATYCHMIAST !!!
Boję się ! Naaaathaaan !!! Przywołuję cię !!! JUŻ ! NATYCHMIAST !!!
- Hej...Słońce, nie myśl, że sobie, że cię tak samą zostawię ! - i zaśmiał się.
Cccoo ? Czzzyli już nie mam szans...Albo mnie zabije, albo mi coś bardzo bardzo bardzo złego zrobi...Nie myślę, żeby sobie odpuścił. No dobra, siedzimy dalej. Dobrowolnie nigdy nie wyjdę !
- No wychodzisz ty czy nie ?! Może mam ci pomóc ?! - krzyknął znowu.
Ja dalej nic sobie z tego nie robię, ponieważ nie miałam najmniejszego zamiaru wychodzić !
Od jego przyjścia do teraz minęło chyba już może z 40-45 minut...Trochę długo, nawet nie czułam jak ten czas szybko leci...
Cały czas patrzyłam spod łóżka na nogi tego gościa. Po chwili zauważyłam, jakby chciał się zniżyć. Tak też zrobił, a kiedy był już na moim poziomie, zaczął się patrzyć na mnie...Takim wzrokiem, jakby chciał mnie zjeść...Dziwne...
I ! I nagle mnie olśniło ! Co jeśli ten...Ten...No ok, ten "zboczeniec" chce mnie no wiecie...Ekhm ? (SRY NIE UMIEM PISAĆ O TAKICH RZECZACH XD) Taka opcyja tyż istnieje...
Patrzyliśmy tak na siebie kilka sekund, aż sobie przypomniałam. No przecież, ja nie chciałam, żeby mnie zobaczył ! A teraz tylko pogorszyłam sprawę...
Szybko odwróciłam głowę. Jednak on był szybszy i zwinnie złapał mnie w tali i wyciągnął spod łóżka.
Zaskoczyło mnie to. On nie był taki miły. No w sumie, czemu się dziwić ? To jakiś bandzior...Na pewno.
Zaskoczyło mnie to. On nie był taki miły. No w sumie, czemu się dziwić ? To jakiś bandzior...Na pewno.
Dlaczego nie był taki miły ? Bo od razu jak mnie wyczołgał spod łóżka zakrył mi usta ręką i wyprowadził z sypialni.
Weszliśmy do salonu. Rzucił mną na kanapę z dużej odległości, dlatego zabolała mnie głowa. Po tym podszedł do mnie i nakleił na usta taśmę. Taką, jak w filmach.
Na chwilę poszedł do kuchni. Nie wiem po co. Po chwili wrócił z krzesłem w rękach.
Postawił je przodem do drzwi. Krzesło było w odpowiedniej odległości, aby można było drzwi otworzyć na oścież.
I tu zaczęła się męczarnia.
Podszedł do mnie i pociągnął za nadgarstek. Wstałam przymusowo.
Posadził mnie na krześle i rozkazał:
- Siedź tu ! Zaraz przyjdę - poszedł do kuchni.
Musiałam !
Po prostu musiałam !
Wstałam z krzesła.
Podeszłam do drzwi, na moje wielkie szczęście były blisko.
Otworzyłam je. Wyszłam. Spojrzałam jeszcze w stronę kuchni...Jeszcze nie wyszedł.
Zamknęłam je.
Zeszłam szybko po schodach.
Pacnęłam się w czoło. Przecież mogłam pójść do pani przewodniczki...Nie, nie. Jej i tak nie ma bo z tego co pamiętam, to zabrała gdzieś Natha...
Wybiegłam przed hotel...
Nie, nie wróć, Amy ! Wróć do hotelu !
Tak. Wróciłam do recepcji.
- Pomóżcie mi !! - krzyknęłam z płaczem do recepcjonistki.
- Dobry wieczór pani. Co się stało ? - spytała zdziwiona.
- Dobry. Ja jestem Amy Michel. Przyjechałam tu do hotelu na obóz. Jest nas spora grupka. W moim pokoju jest jakiś bandzior...Mojego współlokatora pokoju nie ma. Wyszedł. Nie wiem, co ON mi chce zrobić ! - wykrzyczałam.
- Spokojnie. Ale kto ? Jaki bandzior ? - znowu spytała wyraźnie zszokowana.
- Nie wiem ! Nie znam go ! Włamał mi się do pokoju niedługo po tym, kiedy mój towarzysz wyszedł !
- Dobrze...Proszę tu - i zachęciła mnie ruchem ręki, abym do niej podeszła. Tak też zrobiłam. Zaprowadziła mnie do łazienki personelu. Recepcjonistka podeszła do swojego współpracownika i coś szeptała do niego. Ten kiwał głową ze zrozumieniem.
Wróciła do mnie. Wzięła telefon z kieszeni.
- Halo ? Dobry wieczór. Proszę jak najszybciej przyjechać pod - piiiip (ulica xD) -. Zdarzyło się włamanie. Szybko ! - i zakończyła rozmowę - Nie martw się. Wszystko będzie dobrze...Zaraz przyjadą i go zabiorą...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Dzieeeeńdooobry !!!
Hehe;p sorki że tak późno. Rozdział - no dobra, przyznam - jest dziś ciekawszy na pewno od reszty. W końcu coś się dzieje ! Oczywiście też przepraszam za to, że jest taaaki króciutki :/ Więęęc...Do następnego miśki ! :)
Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.
Weszliśmy do salonu. Rzucił mną na kanapę z dużej odległości, dlatego zabolała mnie głowa. Po tym podszedł do mnie i nakleił na usta taśmę. Taką, jak w filmach.
Na chwilę poszedł do kuchni. Nie wiem po co. Po chwili wrócił z krzesłem w rękach.
Postawił je przodem do drzwi. Krzesło było w odpowiedniej odległości, aby można było drzwi otworzyć na oścież.
I tu zaczęła się męczarnia.
Podszedł do mnie i pociągnął za nadgarstek. Wstałam przymusowo.
Posadził mnie na krześle i rozkazał:
- Siedź tu ! Zaraz przyjdę - poszedł do kuchni.
Musiałam !
Po prostu musiałam !
Wstałam z krzesła.
Podeszłam do drzwi, na moje wielkie szczęście były blisko.
Otworzyłam je. Wyszłam. Spojrzałam jeszcze w stronę kuchni...Jeszcze nie wyszedł.
Zamknęłam je.
Zeszłam szybko po schodach.
Pacnęłam się w czoło. Przecież mogłam pójść do pani przewodniczki...Nie, nie. Jej i tak nie ma bo z tego co pamiętam, to zabrała gdzieś Natha...
Wybiegłam przed hotel...
Nie, nie wróć, Amy ! Wróć do hotelu !
Tak. Wróciłam do recepcji.
- Pomóżcie mi !! - krzyknęłam z płaczem do recepcjonistki.
- Dobry wieczór pani. Co się stało ? - spytała zdziwiona.
- Dobry. Ja jestem Amy Michel. Przyjechałam tu do hotelu na obóz. Jest nas spora grupka. W moim pokoju jest jakiś bandzior...Mojego współlokatora pokoju nie ma. Wyszedł. Nie wiem, co ON mi chce zrobić ! - wykrzyczałam.
- Spokojnie. Ale kto ? Jaki bandzior ? - znowu spytała wyraźnie zszokowana.
- Nie wiem ! Nie znam go ! Włamał mi się do pokoju niedługo po tym, kiedy mój towarzysz wyszedł !
- Dobrze...Proszę tu - i zachęciła mnie ruchem ręki, abym do niej podeszła. Tak też zrobiłam. Zaprowadziła mnie do łazienki personelu. Recepcjonistka podeszła do swojego współpracownika i coś szeptała do niego. Ten kiwał głową ze zrozumieniem.
Wróciła do mnie. Wzięła telefon z kieszeni.
- Halo ? Dobry wieczór. Proszę jak najszybciej przyjechać pod - piiiip (ulica xD) -. Zdarzyło się włamanie. Szybko ! - i zakończyła rozmowę - Nie martw się. Wszystko będzie dobrze...Zaraz przyjadą i go zabiorą...
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Dzieeeeńdooobry !!!
Hehe;p sorki że tak późno. Rozdział - no dobra, przyznam - jest dziś ciekawszy na pewno od reszty. W końcu coś się dzieje ! Oczywiście też przepraszam za to, że jest taaaki króciutki :/ Więęęc...Do następnego miśki ! :)
Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.

Boski rozdział ^^ czekam na następny i obu był jak najszybciej! <3 weny xx
OdpowiedzUsuńA wiec wreszcie mg zaczac komentowac :D rozdzial super hiper mega i co tu dalej gadac... Hmmm juz wiem! Zapraszam do mnie :) ==========> http://annalyne-i-nathan.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń