Powered By Blogger

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 4

Następnego ranka obudziłam się nie na łóżku, co było dziwne. Spałam na podłodze. Nie wiem jak to się stało, ale zdziwiłam się, bo pamiętam przecież jak zasypiałam na swoim łóżku...
Byłam cała obolała. W sumie nie ma się czemu dziwić, jak człowiek całą noc leży na podłodze. 
Wstałam i położyłam się na łóżku. Miałam zamiar spać, ale wiedziałam, że mi się to nie uda bo było już po 9. Za niedługo powinno przyjść śniadanie, albo my pójdziemy na dół. 
Wzięłam swoje ubrania i poszłam do łazienki wziąć prysznic i się przebrać. Kiedy wyszłam, Nathan już nie spał. Przeciągnął się i powiedział zaspanym głosem:
- Dzieńdoberek pani
- Witam panie Nathanie. Jak się spało ?
- Dobrze, dobrze. A pani ?
- Mi wspaniale. Podłoga jest niezmiernie wygodna - powiedziałam ironicznie
- Jak to podłoga ? Spałaś na podłodze ?
- A co ? Na słuch ci padło ? - uśmiechnęłam się - Tak, obudziłam się na podłodze nie wiedzieć dlaczego.
- Ahaa... - uśmieszek.
- Idź do łazienki się ogarnąć, bo za niedługo będzie śniadanie.
Kiedy zniknął w łazience, ja wzięłam swój telefon i postanowiłam zadzwonić do mamy.
- Hej mamo.
- Cześć Amy. Czemu wczoraj nie zadzwoniłaś jak przyjechaliście ?
- Bo zapomniałam. Mieliśmy duuużo zabawy - skłamałam z nieokreślonym wyjściem Natha - Ciesz się, że w ogóle zadzwoniłam.
- Ja się bardzo cieszę, ale nawet gdybyś nie zadzwoniła ja bym to zrobiła - gadałyśmy długo, a jak skończyłam rozmawiać z mamą dała mi telefon najpierw tatę, z którym dosyć krótko gadałam, a później tata dał mi do słuchawki brata. Wszystkich kazałam pozdrowić.
Nawet przez ten czas Nathan nie wyszedł z łazienki. Przed chwilą skończyłam. Wyszedł Sykes. Niedługo potem przynieśli nam śniadanko. Było przepyszne. Jajecznica (JA osobiście nienawidzę jajecznicy :3) z chlebem tostowym i pieprzem...Mmm...Podczas jedzenia rozmawialiśmy.
Kiedy skończyliśmy przyszła sprzątaczka i zabrała wszystkie pozostałości po śniadaniu.
- To co, może powiesz mi co wczoraj robiłeś ? Gdzie, dlaczego i po co wczoraj cię zabrała nasza przewodniczka ?
- Emm... No to mnie zaskoczyłaś... - spuścił głowę
- Powiesz czy nie ?
- Niech pomyślę... Nie.
- Czeeeeeemu ?
- Nie mogę.
- Jak mi nie powiesz, to będę cię męczyła o to.
- Jak widać muszę to wytrzymać.
- Jak to: wytrzymać ?
- No normalnie. Nawet jakbyś mnie torturowała to ci nie powiem - uśmiechnął się.
- No wiesz co ?! Ja się obrażam !! - próbowałam udawać, że się obraziłam, ale nie wychodziło mi.
- No nie ! Nie obrażaj się, bo to nic złego. To... No, nie mogę ci tego zdradzić, ale nie masz się czego bać. To nie będzie nic strasznego - uśmieszek
- No dobraaa...
Poszliśmy popływać. Tym razem bez zbędnych wydarzeń, tak jak z wczoraj. Minęło nam to szybko. Po tym całym pływaniu Nathan zaproponował spacer po parku. Oczywiście się zgodziłam.
- Mam ubrać się normalnie, czy jakoś na bóstwo czy coś takiego ? - zapytałam gdy stwierdziłam, że nie wiem jak mam się ubrać.
- Jak chcesz. Mi to obojętne, po prostu chcę sobie pochodzić z tobą - uśmiechnął się.
- No okey.
Po 10 minutach byłam gotowa. Nie malowałam się, bo po co. 
Nathan jak tylko mnie zobaczył zarządził, że wychodzimy. Więc po wyjściu z hotelu skierowaliśmy się do parku. Od razu przy wejściu była kręta ścieżka, którą poszliśmy. Łaziliśmy tak i gadaliśmy bez sensu chyba 15 minut, aż zauważyłam biegnącego człowieka w naszą stronę. Był ubrany na czarno. Nie wydawało mi się to dziwne, bo to normalne, że niektórzy ludzie biegają po parku. W tym czasie jednak cały czas rozmawiałam z Nathanem. Cały czas go obserwowałam. Kiedy już był na wyciągnięcie mojej ręki, on wyciągnął swoją i sięgnął po moją torebkę. Biegł dalej, a ja dalej gadałam z Nathem. Dopiero po kilku sekundach zajarzyłam, co się stało. 
- Nathan, kurwa ! - krzyknęłam
- Co ? - spytał zdezorientowany.
- Tamten ukradł moją torebkę ! Nie widziałeś ?
- Nie - odpowiedział i w mgnieniu oka był już przy mężczyźnie. Kiedy już koło niego był, zatrzymał go i prawy sierpowy. Ja w tym czasie dobiegłam do nich i odciągnęłam Nathana od złodzieja. Wyrwałam mu swoją torebkę, po czym tamten wiał najszybciej, jak tylko mógł. Kiedy już go dawno nie było na horyzoncie, my się roześmialiśmy i nie mogliśmy przestać. To taki atak podobny do wczorajszego.
- Starczy emocji na dzisiaj. Wracajmy już do hotelu - powiedział gdy już się opanowaliśmy.
- Pewnie.
Od razu jak weszliśmy ja rzuciłam się na łóżko.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 
Hej !
Krótki, wiem. Nie mam co pisać. Więc nie pisze :D .
Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 3

Dedykacja rozdziału dla Olesław Nathaniel i Agata Nowak. Pozdrawiam :* .
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Nathan na mnie pokrzyczał, ale przyjaźnie. W sumie nie wiem jak to opisać. W końcu przestał, a ja walnęłam się na łóżko. Zamknęłam oczy.
- Chce ci się spać ? - spytał Nathan. Ja od razu wstałam, jakby ktoś mnie uderzył. Potem ponownie się położyłam - Przestraszyłaś się ? - znowu spytał.
- Ja ? Nie. Niby czego ?
- No nieważne. Wygodne łóżko ?
- Moje wspaniale wygodne. Nie wiem, jak twoje. Mogłabym na swoim tak leżeć i leżeć wieczność.
Nathan się uśmiechnął i położył się na swoim łóżku. Stwierdził, że jego równie jest wspaniałe jak moje. Po chwili do naszego pokoju ktoś zapukał. Była to pani przewodniczka.
- I jak pokój ? Podoba się ? - zapytała i się uśmiechnęła
- Tak. Nawet bardzo ! - krzyknęliśmy chórem.
Pani się zaśmiała.
- Może chcecie wyjść na pole popływać ?
Ja i Nathan zastanowiliśmy się, po czym pokiwaliśmy głowami, że chcemy.
- Więc przebieżcie się w stroje kąpielowe i zejdźcie do recepcji - opowiedziała przewodniczka.
Kiedy tylko wyszła, my podskoczyliśmy ze swoich łóżek mając na myśli się przebrać. On pierwszy szybkim ruchem podszedł do łazienki i zamknął drzwi.
- Nathan !!! Co to wyprawiasz ? - krzyknęłam - Otwieraj natychmiast !
- A co ? Chcesz się popatrzyć... ? - ja to czułam, że się uśmiechnął. Po tym zarumieniłam się i również miałam wrażenie, jakby czuł to.
Po około 5 minutach wyszedł i zauważył, że jestem przebrana.
- Jak ty to zrobiłaś ? Przecież łazienka była zajęta... - zamyślił się
- Ehh... No wiesz, jak chłopak biegnie do łazienki to dziewczyna musi się jakoś przebrać... - Nathan się zaśmiał.
- No dobrze. Chodźmy już ! - zaczynał się denerwować
- Okey - i poszliśmy
Kiedy byliśmy już na dole, przewodniczka na nas czekała. Zauważyła, że do niej pochodzimy i zachęciła ruchem ręki, żebyśmy za nią poszli. Tak też zrobiliśmy. 
- Nathan... - chciałam spytać, ale chłopak mi przerwał.
- Nie mów do mnie Nathan, tylko Nath. To znaczy możesz mówić jak chcesz, ale wole Nath - oświadczył mi
- Dobrze Nath. Więc chciałam poprosić, abyś nie mnie nie chlapał - powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
- Dobrze, ale ja w zamian chciałem poprosić, żebyś mi nie uciekała mi sprzed nosa windą - również się uśmiechnął. Po tym dopadł nas śmiech aż tak, że ludzie w wodze patrzyli na nas jak na idiotów. Tarzaliśmy się po piasku krzycząc ze śmiechu. Po chwili jednak ogarnęliśmy się. Strzepaliśmy piasek z naszych strojów i wskoczyliśmy do wody. Nath jednak nie dotrzymał obietnicy i po chwili mnie ochlapał. Oddałam mu. 
I tak się bawiliśmy, bawiliśmy i bawiliśmy... Dopóki przewodniczka nie zawołała nas na obiad. No tak, było już po 16...


****

Jesteśmy już po obiedzie. Jesteśmy w naszym pokoju. Ja na swoim łóżku, a Nathan...Nathan gdzieś poszedł. Kiedy skończyliśmy jeść obiad, opiekunka zawołała go i mówiła coś do niego, lecz ja nie słyszałam co. Potem podszedł do mnie i poinformował, że pani chce go na chwile zabrać. I poszedł.
Teraz się zastanawiam, gdzie poszedł. Jest już 17.15, a jego jeszcze nie ma. Powoli rozmyślam, jakby tu na niego nakrzyczeć. Jednak nie zdążyłam. Do pokoju wszedł Sykes. Zachowywał się, jakby mnie nie widział. Ja na niego nie zwracałam uwagi, ale no ludzie, trzeba się przywitać, nie ?! Wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Dopiero teraz zwrócił na mnie uwagę.
- Hej.
- No hej. Gdzie tak długo byłeś ?! - krzyknęłam do niego
- A co ? Martwiłaś się o mnie ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. Po chwili podszedł do mnie blisko. Stanowczo za blisko.
- Co ty robisz ?! - odepchnęłam go na drugi koniec pokoju. Jednak potem tego zaczynałam żałować.
- Przepraszam. Poniosło mnie. Przepraszam - powiedział szeptem, ale i tak go usłyszałam. Po tym wybiegł z pokoju, a kiedy zjechał windą wyszedł z hotelu. Podejrzewam, że musiał się przewietrzyć. Zdecydowałam się pobiec za nim. Zwinnie zamknęłam pokój i zbiegłam po schodach. Wybiegłam z hotelu rozglądając się po lewej i prawej stronie. Zauważyłam sylwetkę podobną do sylwetki Nathana. Pobiegłam do niego.
- Hej ! Stój ! - krzyknęłam za nim zdyszana. Co dziwne, był już daleko...
- Co ? Kto ? - odkrzyknął i obrócił się. Zauważył mnie, że do niego biegłam.
- Aż tak ? - uniósł brew i uśmiechnął się
- Co aż tak ?
- Czy aż tak się za mną stęskniłaś ? - spytał
- Co ? Nie. Po prostu też się chciałam przewietrzyć.
- No dobrze. Niech ci będzie. 
- Może jednak zdecydujesz się wrócić do hotelu ? - spytałam po chwili spacerku próbując go namówić.
- Okey. Może być - i wróciliśmy do pokoju hotelowego.
Potem już nic ciekawego się nie działo. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy siedząc na swoich łóżkach. Było już po 21:00 (wow, długo rozmawialiśmy). Zapukała do nas przewodniczka i powiedziała, żebyśmy już poszli spać. Tak też zrobiliśmy.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Hejloł !
Nie wiem co pisać, więc nie napiszę nic (wydaje mi się, że ten rozdział jest krótszy od poprzedniego).
Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.

sobota, 26 kwietnia 2014

Bohaterowie





Amy Michel - 18 lat




Nathan Sykes - 19 lat


Z czasem będę wstawiała nowych bohaterów.
*** Bohaterowie będą dodawani do rozdziałów w odpowiednim czasie



piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 2

Obudziłam się o godzinie 8:45. Wcześnie dosyć jak dla mnie, ale musiałam, przecież mam autokar (tak, taaak mam luksusy i zamawiam autokar !!!) o 10:50. Najpierw zeszłam na dół i zjadłam śniadanie, jednak nigdzie nie zauważyłam rodziców.
- Może jeszcze spali... - pomyślałam, lecz w to nie wierzyłam, bo to do nich niepodobne, spać aż tak długo.
Widocznie byłam ślepa. Byli oni razem, na dole. Mama siedziała tacie na kolanach i o czymś ze sobą rozmawiali. Nie słyszałam o czym, ale przypuszczam, że o moim wyjeździe na obóz.
- Jeżeli gadacie o mnie, to sobie nie życzę o obgadywaniu - krzyknęłam do nich z kuchni, kiedy robiłam sobie płatki z mlekiem. Przecież gdzie Amy, tam płatki ! To jest moje motto. Rodzice nie odpowiedzieli. Mimo że przypuszczam, o czym gadają, mam wrażenie jakby w ogóle dzisiaj na mnie nie zwracali uwagi i jakby zapomnieli o moim wyjeździe.
Później poszłam wziąć prysznic. Przy gorącej wodzie czułam się jak w raju, zapominałam o wszystkim w około. I to mnie odświeżało.
Kiedy skończyłam się myć była już 9:30. Wow, jak ten czas szybko leci...
Spięłam włosy w luźnego koka, lubię takie. Mam długie włosy, prawie sięgające do nóg. A tak przy okazji, jestem szatynką :). Uwielbiam swoje włosy, ten kolor. Zajrzałam na twittera. Postanowiłam uwiecznić swój wyjazd.
"Hej hello ! Dzisiaj jadę na obóz, nad morze. Już się nie mogę doczekać. Więc życzcie mi, żebym przeżyła i do widzenia ! Może będę coś pisać jak dojadę."

Tweet.
Napisane, więc wolne. Jest 10:30. Idę poczytać :D



****
Hej. Już jestem w autokarze. Jest tak sobie, nijako. Ja siedzę cicho, słucham muzyki. W tyle ktoś ciągle gada, śmieje się. I to tak, że nie słyszę mojej muzyki. Oszaleć można !
Nikogo nie znam, ale do mnie dosiadł się jakiś chłopak. Kiedy ja wsiadłam pojechaliśmy gdzieś niedaleko, gdzie ja nie rozpoznawałam okolicy. Pewnie to jakieś inne miasto. Kierowca długo nie odjeżdżał, zaczynałam się denerwować. Okazało się, że to właśnie czekaliśmy na TEGO właśnie chłopaka. On też słucha muzyki. Zdecydowałam, że pora zagadać. W końcu mamy się znosić siebie nawzajem przez dwa tygodnie. Jednak kiedy zdjęłam słuchawki i zaczęłam w głowie układać gadkę do niego, on mnie wyprzedził.
- Hej. Słyszałem, że się zdenerwowałaś kiedy kierowca na mnie czekał.
- Hej. Tak, ale myślałam, że jest pijany i jakoś tak zareagowałam - zaśmiałam się, a on się uśmiechnął. Zauważyłam, że ma taki nadzwyczajny uśmiech. Najpierw pojawia się na twarzy, a później rozchodzi się po całym ciele. No i oczywiście nie mogłabym zapomnieć o jego tęczówkach. To już po prostu PRZE-SA-DA ! Jak można być takim pięknym ?! W oto taki sposób cały promienieje.
- Mam się bać ? - spytał i uśmieszek 
- Nie. Przynajmniej tak mi się wydaje - uśmiech
- Dobrze. A jak masz na imię ?
- Amy. Miło mi. A ty ? - podałam rękę i również spytałam
- Nathan. Mi też miło się witać z taką ładną dziewczyną - po tym zarumieniłam się i znowu ten uśmiech. No chyba nie wytrzymam ! 
- Okey... Każdy uważa, jak może. Zdradzisz mi ile masz lat ? - zapytałam
- Hmmm... Myślę, że tak. Lecz wiedz, że to była moja najdrastyczniejsza decyzja w moim życiu ! - wtedy nas dopadł śmiech - 1995 (tak, będę używała tego wieku, ponieważ bo tak :D). A twój ?
- 1996 - opowiedziałam 
I tak sobie gadaliśmy i gadaliśmy i gadaliśmy...Jechaliśmy już 2 godziny.W końcu autokar podjechał pod... HOTEL !!! To mnie zaskoczyło. I to mocno. Pomyślcie, jedziecie na obóz i nagle takie luksusy... Po prostu PRZEcudne ! Jeszcze ten widoczek. Kiedy wysiadłam, przede mną rozciągał się widok na piękne morze, daleko daaleekoo w dali - ludzi kąpiących się. Od razu chciałam wskoczyć do wody, jednak powstrzymałam się. Przecież koło mnie stoi nie jak kto inny jak Nathan (w czasie podróży poznałam jeszcze jego nazwisko) Sykes.
Z mojej prawej strony był park. Wyglądał na duży. Widać było ścieżkę, która była w oddali gdzieś tam zakończona. Z mojej lewiej strony natomiast była... no nic takiego - zwykła droga. No i wreszcie stanęłam przed hotelem. Widok przepiękny, jak już wspomniałam.
Po moim zapoznaniu się z okolicą chciałam odnaleźć Nathana. Nie było to trudne, bo cały czas stał przy mnie. Obróciłam się do niego przodem i zauważyłam, że też przygląda się temu wszystkiemu. Z oglądania wyrwała nas nasza przewodniczka. 
- Dobrze. Wszyscy się zapoznali z terenem ? Tak ? No to teraz pora dobrać pokoje. Zastanówcie się, z kim chcecie być i do mnie podejdźcie. Pokoje są tylko dwuosobowe. Wszystkie są dostosowane do dziewczyn jak i do chłopaków, więc dużego znaczenia nie ma - ogłosiła krzycząc
Spojrzałam zaskoczona na przewodniczkę. No dobra, nikogo tutaj nie znałam, ale to nie znaczy, że jestem skazana na Nathana. No okey. Przyznaje. Polubiłam go, ale no ludzie ! Nie przesadzajmy ! Po moich zamyśleniach popatrzyłam na chłopaka. On też na mnie patrzył. Myślę, że chciał o to samo zapytać, co ja.
- To co ? Chcesz być ze mną w pokoju ? - spytał i się zaśmiał
- No w sumie... Nikogo tu nie znam oprócz ciebie, więc nie mam nic przeciwko. A ty ? Chcesz, czy tylko tak z litości bo nie chcesz mnie zostawić ? - też zapytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Co ? Nie. Ja też nikogo tu nie znam, ale pomyślałem, że może ty byś chciała. Widzę, że jednak nie. No trudno, muszę sobie poszukać kogoś innego do towarzystwa - opowiedział przybierając smutną minę twarzy
- Nie, nie szukaj nikogo innego. To znaczy... - nie dokończyłam bo Nathan mnie przytulił. Po chwili jednak się ogarnął. Pomyślał, że mi to nie pasuje - przeszkadza. Dlatego się odsunął. A mi wręcz przeciwnie, spodobało mi się. 
- Yyy... Przepraszam... Nie powinienem...
- Spokojnie, nic się nie stało. Mi się spodobało - uśmieszek
- Naprawdę ? - podniósł brew. BŁAGAM NIE RÓB TAK !! ZA PIĘKNY JESTEŚ !!
- Serio serio. Podsumując, mogę mieć razem z tobą pokój - powiedziałam i znowu się uśmiechnęłam. Nathan się ucieszył, to znaczy złapał moją rękę i pociągnął mnie do pani. Poinformował ją, że chcemy mieć razem pokój. Pani coś tam zanotowała i powiedziała nam, że już wszyscy zapisani. 
Zaprowadziła nas do recepcji. Każdej parze dała jeden kluczyk. Nasz pokój znajdował się na trzecim piętrze i miał numer 120. Pierwsza sprytnie złapałam windę zostawiając Nathana samego przy recepcji, gdy już wszyscy rozeszli się do swoich pokojów. On widząc mnie rzucił się dosłownie do windy, jednak nie zdążył. Ja wsiadłam szybko i odjechałam na trzecie piętro, kiedy on czekał na dole po windę. Zwinnie otwarłam kluczem pokój i weszłam. To, co zobaczyłam przerosło moje oczekiwania. Sypialnia na szczęście miała dwa łóżka. Uff...Łazienka miała wannę. To już mi z pewnością wystarczy. Ogromne lustro... Pewnie specjalnie dla kobiety...Balkon... Co tu dużo gadać... Przepiękny ! Kuchnia i salon również.
 W tym czasie wszedł Nathan taki wkurzony jakby miał mnie zaraz zabić. Nie zauważyłam go, dlatego kiedy skończyłam oglądać zaskoczył mnie siedząc na fotelu w salonie. Dostałam ochrzan, ale nie przejmowałam się tym.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 
Hej !
Dzisiaj rozdział jest trochę dłuższy od 1. Miałam ten dodać wczoraj, ale jakoś nie miałam czasu.
Nie wiem kiedy się pojawi 3, może jeszcze w tym tygodniu, ale nie jest to pewne.
Nawet nie mam na niego pomysłu, ale może coś ciekawego wymyślę.
Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 1

Witam !

Jest 15.35. Jutro jadę na obóz nad morze. Mam nadzieję, że będzie w miarę dobrze, to znaczy, żebym nie miała jakiegoś wstydu, czy coś w tym stylu. Może poznam jakiegoś fajnego chłopaka… ? No tak, ach te zamyślenia… Nawet tam nie dojechałam, a już rozmyślam o rzeczach niemożliwych. Teraz powiem wam coś o sobie:
Mam na imię Amy Michel i mam 18 lat. Mieszkam w Londynie. Mam rodzeństwo. Nigdy w życiu nie miałam chłopaka. Nie. Wróć. Miałam, ale nie na poważnie. Więc wracam do pierwszej wersji. 

Rozmyślałam i rozmyślałam, lecz z nich wyrwała mnie moja mama.
- Amy, nad czym tak myślisz ? – spytała po tym, jak się zorientowała, że nie kontaktuję.
- Myślę, co będzie od jutra na obozie… - dalej nie kontaktując odpowiedziałam
- Ach tak. Pewnie rozważałaś plan na podryw chłopaków z obozu… ?         
- Mamo !!! Przecież wiesz, że nie umiem zwracać na siebie uwagi.
- To wiem, ale jesteś tak piękna, że wszyscy chłopacy będą się na ciebie oglądać – oznajmiła - No dobrze, przepraszam. Po prostu będzie mi cię brakowało przez te dwa tygodnie…
- Mi was też, przecież wiesz.
Po tym, co powiedziałam, mama rzuciła mi się w ramiona. Ja lekko się zaśmiałam, przez co też ją rozśmieszyłam.
- Jak wytrzasnę tam jakiś internet, to będziemy rozmawiać przez skype’a. A jak nie, to telefon z pewnością nam wystarczy.
I poszła. Po tym zaczęłam pakować do torby najpotrzebniejsze rzeczy, czyli wrzucałam co popadnie (no cóż… tak się pakuję). Jednak za nic nie chciała się dosunąć. Wszystko wystawało, więc zebrałam tylko i wyłącznie najważniejsze rzeczy. Więc tak: 5 par spodni (tak wiem, istnieje coś takiego jak pralnia, ale co zrobię, jak takiego wynalazku nie będzie ?!), 12 bluzek, błyskotki (no tego ja bym zapomniała ?!) i kosmetyczkę. Nawet nie zauważyłam, kiedy zrobiło się ciemno. Było już po 20.00 !!! Wow… 

Zeszłam na dół zrobić sobie kolację, ale jednak chciałam jeszcze porozmawiać z tatą.

- Hej tato – zagadnęłam
- Hej córcia – buziaczek
- Wiesz tato… Chciałam porozmawiać – odpowiedziałam i też buziaczek
- No więc wal śmiało
- Pamiętasz, że jutro jadę na ten obóz nad morze, prawda ?
- Pewnie, że pamiętam. Jakbym mógł zapomnieć ? Przecież nawet gdybym nie pamiętał, jutro by mi mała przypomniała swoim żaleniem się… - uśmiechnął się, na co ja mu odpowiedziałam
- No tak… Więc przejdźmy do rzeczy – zatrzymałam się – W związku z tym, będę za wami tęsknić… - i przytulasek
- I tylko tyle mi chciałaś powiedzieć ? – zdziwił się
- Nooo taak. A co ?
- Nigdy takiego problemu z żegnaniem się nie robiłaś...
- Widocznie się zmieniłam – uśmieszek
- Ale po za tym przecież jest takie coś, jak telefon. Możemy do siebie dzwonić.
- Ale dzwonienie to nie jest to samo, co spotkanie.
- Dobrze, niech ci będzie. Coś jeszcze chciałaś ? – spytał
- No chyba to nie.
- Dobrze, więc idź teraz zjeść kolację, a ja idę dalej pracować.
I poszedł sobie. Zostałam sama. Sama samotna z kanapką… (haha ?) W sumie jeszcze jej nie zrobiłam, ale… No ok ! Nie wnikajmy w szczegóły…

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ 

Hej !
Jest to mój pierwszy blog, także jak na razie jestem początkująca :)
Prologu nie ma, bohaterów może kiedyś dodam, bo jeszcze muszę ogarnąć jak się wstawia zdjęcia :D
Więc komentujcie, hejtujcie i co chcecie to róbcie :P
Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.
Pozdrawiam !
Do następnego rozdziału :)