Powered By Blogger

sobota, 19 lipca 2014

Przepraszam :(


Witam
Więc bardzo was przepraszać jam, gdyż rozdziałów brak, lecz jam się poprawić w sierpniu...


Tak, dopiero w sierpniu.
Tak jakoś wyszło, że 2 tygodnie (chyba, jak się pomylę to mnie nie bijcie) od ostatniego rozdziału dalej był 1 komentarz, więc czekałam na więcej.
Dlatego piszę jasno i wyraźnie, że ja nie mam ochoty ciągle pisać noty typu "Nie ma komentarzów - nie ma rozdziału" i bardzo proszę kto czyta zostawia komentarz z opinią. Jeśli nie, blog zostanie zawieszony/usunięty.
To jedna sprawa, a druga to tak jak już pisałam. 
Tak wyszło, że czekałam 2 tygodnie a akurat jakiś tydzień temu przyjechała moja kuz z Niemiec na 18 dni (do końca lipca). Zrozumcie mnie, nie będę pisać rozdziałów kiedy mam kuzynkę na głowie.
Więc next będzie jakoś na początek sierpnia, może troszeczkę dłużej (no, muszę mieć wenę, czas i tak daalej...).

Więc żegnam cześć. ):

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 10

Kiedy kończę jeść, jest już 9.30, a ja dalej w pidżamie. 
Szybko idę do sypialni, biorę swoje ubrania i idę do łazienki. Lepiej nie kusić losu, ktoś może wejść...;p.
Wychodzę, a w progu widzę...

...Nathana. Z bukietem róż O.O
Patrzę na niego z rozdziawioną buzią zaskoczona. Że niby co ?! Czyli jednak ktoś coś mu powiedział...Dziwne, bardzo dziwne...

- Wszystkiego najlepszego dla mojej kochanej dziewczynki ! - krzyknął i mnie objął. 

Tuliliśmy się tak troszkę czasu aż w końcu się od siebie odkleiliśmy. Wzięłam kwiaty, weszłam do kuchni, znalazłam jakiśtam koślawy wazon, nalałam do niego wody i wsadziłam do niego różyczki. Pięknie w nim wyglądały, szczerze powiem;p.
Wróciłam do miejsca, gdzie wcześniej był Nathan, ale teraz tam go nie było...Dziwne, znowu bardzo dziwne...
Chowa się. Na pewno się chowa. 

- NAAAAAAAATHAAAAAAN ! - rycze na cały głos.

Uuups...Chyba troszkę za głośno, cały hotel mnie może usłyszeć...

- AAAAMYYYYYY ! - ryczy na mój ryk.
- NO, CHODŹ TUTAJ ! - krzyczę już troszkę ciszej.
- DOOOOBRAAA ! - słyszę znowu.

Już po chwili JaśniePan zjawia się koło mnie.

- Gdzie byłeś, kiedy ja poszłam do kuchni ? Gdzie poszedłeś ?
- No co, nawet z toalety skorzystać nie można ?! - pyta retorycznie.
- Co ? To ty w toalecie byłeś ? - zaskoczona.
- No...

To jest PrzeDziwne. Jakim cudem on był w łazience, a krzyk/głos/ryk było słychać z tak dala...? Nie wiem jak on to robi, ale ma przestać, bo się wkurzam.


***

Godzina: 14:15. Jem: Obiad. Z: Nathanem. Gdzie: Na dachu...>.>

- Nathan ? 
- Tak ?
- Czemu jemy obiad na dachu ?
- Bo tak ja chciałem.
- Ale czemu ?
- Bo po pierwsze są twoje urodzinki, po drugie to jest mini-niespodzianka, a po trzecie cały dzień trzeba być dla ciebie teraz miły.
- Aha, czyli jak nie będę mieć urodzin to nie będziesz taki fajny ? 
- A zwykle nie jestem fajny ?
- Ej, no weź. Bo się zawstydzę...Lepiej odpowiedz mi na moje pytanie.
- Yyyymmm...Nie pamiętam. Powtórzysz ? - uśmiechnął się.
- Czy jak nie będę mieć urodzin to nie będziesz taki fajny ? - powtórzyłam na jego prośbę patrząc w jedzenie.
- No, sądząc po twojej odpowiedzi z zarumieniem wnioskuję, że cały czas jestem fajny. Więc w ten wyjątkowy dzień trzeba być jeszcze fajniejszym.
- Eeemmm...Ok, może być. Pokomplikowałeś swą wypowiedź, ale rozumiem - uśmiechnęłam się.

Kiedy skończyliśmy była 14:25. Dość szybko jak na ciągłe gadanie Nathana, przez które kawałka jedzenia nie mogę wsadzić do buzi.

Szybko zabieram się do sprzątania naszego dzieła na dachu. 
Jednak Nathan dalej opiera się o mur pisząc coś w telefonie.
Kręcę głową nie dowierzając. Czyli już do tego doszło, żeby kobieta robiła wszystko za mężczyznę...?

- Eej, milordzie...?
- Taaaak ? - zapytał nie odrywając wzroku z ekranu telefonu.
- Może by milord zdecydował się jednak ruszyć swój królewski tyłek i pomógłby mi sprzątać ? - spytałam patrząc na niego
- A po co ? - odpowiedział zdziwiony pytaniem na pytanie w końcu patrząc na mnie.
- Jak to: po co ? Urządziłeś wspaniały obiad ? Urządziłeś. Więc teraz resztki z tego wspaniałego obiadu trzeba posprzątać ! - podniosłam głoś podkreślając słowo 'posprzątać'.
- Ale po co ? Przecież obsługa hotelu tutaj przyjdzie za niedługo i zrobi to za nas. Więc po co się męczyć ? - w tym momencie jak na zawołanie na dachu zjawił się pan obsługi - No właśnie o tym mówiłem.
- Ale o czym, jeśli można wiedzieć ? - spytała obsługa.
- O tym, że my nie musimy sprzątać - powiedział i spojrzał na mnie znacząco - Dobrze, chodźmy już. Do pokoju - znów powiedział, złapał mnie za rękę i poszliśmy razem do naszego pokoju odstawiając telefon na stół.

- To co chcesz robić ? - spytał mnie, kiedy usiadłam na kanapie i włączyłam tv.
- Hmmm...A jest coś ciekawszego ? - również zapytałam wskazując pilotem na telewizor.
- Jest. Nawet bardzo - powiedział wyrywając pilot z mojej ręki, po czym wyłączył urządzenie.

Ściągnął mnie z kanapy przyciągając do siebie. Oparł swoje czoło o moje i patrzył głęboko w oczy. Nagle mnie pocałował i tak trwaliśmy do momentu, gdy do pokoju wszedł pan z obsługi. Odskoczyliśmy od siebie, po czym udawałam że strzepywałam coś z spódnicy. A Nathan, że poprawiał włosy przed lustrem.

- Uuoops...Przepraszam, że przeszkadzam, ale kiedy sprzątałem po państwa obiedzie na stole znalazłem telefon - powiedział.

Nathan kiedy tylko dotarły do niego słowa tego gościa w mgnieniu oka wyrwał swoją świętość. Oczywiście, bez telefonu nie ma życia.
Po tym nic nikt nie mówił i zapadła niezręczna cisza.

- Dobrze, to ja już pójdę dokończyć swoją pracę na dachu - powiedział pan z obsługi i pospiesznie zamknął drzwi do nas.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Hej
Znowu ze spóźnieniem rozdział, ale jest. No i się cieszymy wszyscy razem xD
Mam nadzieję, że dobre świadectwa macie ;)
Nie mam za bardzo co pisać, może tylko tyle, że rozdział znów do dupy ;/
Wchodźcie oczywicha tu http://kochanydealer.blogspot.com <3

Ahh zapomniałam dodać, że na samej górze znajduje się ankieta, zapraszam do głosowania :3

Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.

piątek, 13 czerwca 2014

Rozdział 9

On obszedł mnie dookoła i znowu stanął przy moim łóżku. 
Znowu ja się obróciłam do niego tyłem.
Zrezygnował.
Położył się na łóżku, a po chwili wstał.
Zaczął coś majstrować z łóżkiem. 
Moja ciekawość wygrała, musiałam się obrócić.
Nathan...przysuwał swoje łóżko do mojego ?!?! SERIO ?! Co on wyprawia ?!

- Ejejejeeeej ! Nie pozwalaj sobie na za dużo ! - uśmiechnęłam się do niego i puściłam oczko;p.


Skończył, skoczył na łóżko i objął mnie ramieniem patrząc mi w oczy.

- Dobra, dobra ! Koniec ! Koniec tego romantyzmu ! - powiedziałam przymrużając oczy, po czym znów obróciłam się do niego tyłem.
- Eee...Szkodaa... - wymruczał.
- Nie szkoda, jutro sobie poromantyzujesz - mruknęłam.
- No...Okey...Niech ci będzie... - i udał obrażonego.

Odpuścił. Na szczę...

- NATHAN !!! PRZESTAŃ ! JEST 22.00 W NOCY ! JA CHCĘ SPAĆ ! - ryknęłam na całe gardło, gdy uszczypnął mnie kilka razy w tyłek.
- NO DOBRA, TO DOBRANOC ! - ryknął również, przedrzeźniając mnie.


****

Dzień 10. Godzina 8.50. Miejsce: łóżko.

If you ain’t talkin money I don’t wanna talk
You can tell I got that sack just by the way I walk
I’m the shit, face it
You niggas basic

Serio ? Kto może o tej godzinie dzwonić...?
Zwlekam się z łóżka, po czym podchodzę do komody, na której znajduje się mój telefon.
Patrze na numer...Zastrzeżony. Hmm...
Decyduję się odebrać.

- Halo ?
- Dzieńdobry. Czy dodzwoniłem się do uczestniczki obozu pewnego ? - zatkało mnie - Chciałbym znać numer pokoju pani - usłyszałam śmiechy.
- A kto mówi ? - spytałam.
- Jak kto mówi ? Radio RMFMAXXX mówi ! - tym razem ja się zaśmiałam - Niemożliwe...
- A jednak ! No, to co robisz, Amy ?
- Jaa... Ja właśnie się wstałam, bo mnie obudziliście - powiedziałam zaspanym głosem
- Oooj...No cóż, przykro nam, ale to wszystko tego popaprańca wina ! Nathana wina ! On nas na ciebie kochana zamówił, żebyśmy cię obudzili. No to budzimy ! - śmieszki - No i oczywiście - tak jak napisał do nas w wiadomości - przekażemy ci Wszystkiego Najlepszego z Okazji Urodzin !
- Cooo ? Jakie urodziny ?
- To co, jednak nie masz urodzin ? - zmartwili się.
- Nie, nie o to chodzi. Nigdy mu nic nie mówiłam o moich urodzinach, kiedy mam...
- No, my się już nie mieszamy - znowu śmieszki.
- Chłopaki ?
- Taaaaak ? - spytali jednocześnie.
- Co wam dzisiaj tak do śmiechu ?
- Ano my mamy tak codziennie ! Trzeba uśmiechniętym być, a nie zdołowanym całe życie ! 
- Haha. No tak  - zaśmieszek.
- Dobra Amy. My musimy już kończyć, także żegnamy się. Aha, jeśli chcesz dać w ryj swojemu chłoptasiowi wejdź na rmfmaxxx.pl , wypełnij formularz z pobudką, a my do niego zadzwonimy i obudzimy ! Zachęcamy, zachęcamy ! Tak więc papaa i mamy nadzieję, że do usłyszenia.
- Dzięki na pewno skorzystam. Dzięki za telefon, paapaa !
- A teraz na antenie Clean Bandit i Rather Be ! - zasygnalizowali i wyłączyli mikrofon; - Okey, teraz możemy dłużej pogadać. Jakie masz plany na swoje urodzinki ?
- No, ogólnie to chciałam świętować jak wróce do domu, ale w takiej sytuacji musze z tym idiotą - zaśmialiśmy się na raz.
Usłyszałam grzebanie w zamku. Pewnie Nathan.
- Yyy...panowie, ja muszę kończyć, bo ktoś mi się dobija do pokoju, a zapewne to Nathan.
- No cóż...To go pozdrów !
- Pewnie. Więc papaaa !

Rozłączyłam się po czym podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam...obsługę.
 A jednak, to nie Nathan.

- Witam szanowną panią Michel ! - powiedział pan z obsługi przeciągając literkę 'l' - jak się dzisiaj pani miewa ?
- Yyy...No... Dobrze,a z jakiej to okazji ?
- No...Pan Sykes mówił, że pani ma urodziny...To jednak pani nie ma ? - spytał zbity z tropu
- Nie, nie. Znaczy tak, mam dzisiaj urodziny. Ale skąd wie Nathan...?
- Ahh, tego to ja też nie wiem, miła pani.
- Proszę mi nie mówić pani. Amy jestem, miło mi - powiedziałam uśmiechnięta i podałam rękę mężczyźnie.
- Conor, mi również miło - on też się uśmiechnął i podał rękę - To co, ja znikam ? - zanim zapytał wjechał stolikiem ze śniadaniem do pokoju - Aha, i tu jest karteczka - wskazał na kawałek papieru - od pana Sykes'a - oznajmił po czym się pożegnał i wyszedł.
Karteczka od pana Sykes'a, tak...? No i fajnie.

"Dla Amy, na urodziny. Smacznego :*. Nathan xx."

No i fajnie. Luksus. Peeeeełen luksus :3.
Po chwili zaczęłam jeść. Było tego mnóstwo. Mnóstwo jedzenia. Aż tak mnóstwo jedzenia, że jakbym wszystko zjadła to bym przytyła 5 kilogramów;p.

Kiedy kończę jeść, jest już 9.30, a ja dalej w pidżamie. 
Szybko idę do sypialni, biorę swoje ubrania i idę do łazienki. Lepiej nie kusić losu, ktoś może wejść...;p.
Wychodzę, a w progu widzę...

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _

Hej hej heloł !
Od razu przepraszam, że musieliście tak dłuugo czekać ;/ po prostu to weny, czasu itd nie miałam, ale ogólnie to czasu ;) wybaczycie ?
Może, powtarzam - MOŻE - dodam coś w niedzielę (jak zdążę) w zamian za to, że tak długo mnie nie było.
Rozdział zepsuty w całości, bez sensu i tylko gadają. Nic się nie dzieje, a tak długo czekaliście. Ogromnie przepraszam :(
Mam nadzieję, że next wyjdzie mi lepszy ;)
W ogóle w poniedziałek jadę na dwudniową wycieczkę i strasznie się cieszę ;D
Na razie to tyle i do następnego rozdziału ! :*

Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.

czwartek, 5 czerwca 2014

Info ;_;

Hej ludzie...
W tym tygodniu rozdziału nie będzie, bo nie ma do tej pory więcej niż jednego komentarza.
Jeśli chcecie czytać TEGO bloga, to komentujcie.
Nie ma komentarzy = nie ma bloga ;_;
Wcześniej były przynajmniej dwa - trzy komentarze.
Wiem (mniej więcej) ile osób czyta mojego bloga, więc od wszystkich - powtarzam - WSZY-STKICH wymagam choć jednego komentarza. 
Zależy mi na tym...
Wkurzyłam się, więc nie pozdrawiam;p

środa, 28 maja 2014

Rozdział 8

"W końcu przestaliśmy się śmiać i usiedliśmy znowu po turecku na jego łóżku. 
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy dłuższą chwilę, aż Nathan przybliżył swoją twarz do mojej. Cały czas dalej patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze dzieliły już zaledwie milimetry...Zaczął delikatnie całować moje usta...Boskie uczucie."


Nagle zerwał się. Zszedł z łóżka. Ja odruchowo również zeszłam. Stanęłam przed nim.

- Ppprzeppraszamm...- wydukał - Nie powinienem...

Już miał wybiegać z pokoju, lecz ja go złapałam za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie, po czym wpiłam się w jego usta. Zaskoczony nie przerywał jednak naszego pocałunku. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. 

- Ccco to byłoo ? - spytał zaskoczony.
- No...Ty zacząłeś więc ja powinnam się o to zapytać ciebie... - uśmiechnęłam się. 
- Ahha, no tak...Amy...Miałem ci to już powiedzieć kiedyś ale nie mogłem zebrać się na odwagę...Podobasz mi się od samego początku, od kiedy zobaczyłem cię w autokarze. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna tak szybko nie zawróciła mi w głowie - zaczął się jąkać.
- Ttty...Ty też mi się...podobbasz... - spuściłam głowę.
- To może my razem - wskazał na siebie, później na mnie - Ten tego wiesz...? - uśmiechnął się.
- No wiesz...Ja nie miałabym nic przeciwko - uśmieszek.
20.30
On tylko znowu się uśmiechnął i mnie przytulił. Oparł swoje czoło o moje i popatrzył mi głęboko w oczy. Lekko musnął moje usta. i znowu przytulił.
Kiedy już się od siebie oderwaliśmy ja zaczęłam:

- A tak w ogóle. Powiesz mi w końcu o co k'man z tymi twoimi wyjściami z przewodniczką ?
- Hmm...Pomyślmy...Nie - skrzyżował ręce na klacie - I ! Nawet nie próbuj ! - pogroził mi palcem gdy zauważył, że próbuję go zmusić do powiedzenia prawdy łaskotkami wyciągając ręce.
- No dobra... - obeszłam go od tyłu łapiąc go rękoma i przytulając. Jednak nie o to mi chodziło ;). Obróciłam go w swoją stronę i znowu zaczęłam łaskotać.

Nawet nie wiem, kiedy minęło tyle czasu. Była 21.10. Poszliśmy więc na dół zjeść kolację.
Kiedy już skończyliśmy, to wyszliśmy z powrotem na górę. 
W progu potknęłam się o dywan i wylądowałam na podłodze. 
Udawałam, że śpię. Chciałam zobaczyć, co zrobi Nathan.
On w pierwszym momencie tylko stanął jak wryty. Wiedział doskonale, że ja udaję chrapiąc. 
Najpierw poszedł do kuchni wypić szklankę wody, a potem wrócił do mnie i przerzucił przez ramię.
Wszedł do sypialni i rzucił mnie na łóżko. 
Ja jak oparzona od razu wstałam z niego i popatrzyłam zdziwiona na Sykes'a.

- I tak niby się zachowuje gentelman ?? Rzucając swoją "dziewczynę" na łóżko ? - zaznaczyłam w powietrzu cudzysłów.
- Czemu "dziewczynę" ? - spytał ze smutnymi oczami.
- Oj no dobra nie czepiaj się. Po prostu jest za wcześnie, za krótko się znamy abym mówiła, że jestem twoją dziewczyną - wzruszyłam ramionami.
- Okey. Idziemy spać - jednak ja nie miałam najmniejszego zamiaru iść spać, więc poszłam do salonu i usiadłam na kanapie - JUŻ ! - krzyknął gdy zk'mał co ja chcę robić.
Lecz ja udawałam, że go nie słyszę. Dalej siedziałam na kanapie i przemieniałam kanały w telewizorze.
 On zauważając to, że nie chcę z nim iść jednym susem był już przy mnie.
 Zabrał pilot, wyłączył telewizor i wziął mnie na ręce.
Tym razem położył mnie delikatnie. Całkiem całkiem. Jeszce trochę, a będzie miał wprawę.

- Powiedziałem idziemy spać to idziemy spać, nie ? - mruknął mi do ucha.
- Ale ja nie chcę - odwróciłam się na drugi bok, czyli do niego tyłem.

On obszedł mnie dookoła i znowu stanął przy moim łóżku. 
Znowu ja się obróciłam do niego tyłem.
Zrezygnował.
Położył się na łóżku, a po chwili wstał.
Zaczął coś majstrować z łóżkiem. 
Moja ciekawość wygrała, musiałam się obrócić.
Nathan...przysuwał swoje łóżko do mojego ?!?! SERIO ?! Co on wyprawia ?!

- Ejejejeeeej ! Nie pozwalaj sobie na za dużo ! - uśmiechnęłam się do niego i puściłam oczko;p.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Hejoo !
Na samym przepraszam, strasznie okropnie wgl masakra zepsułam rozdział :/
Miał być inny, ale wyszedł jak wyszedł. Z tym całowaniem to mnie tak ostatnio zdołowało, że musiałam coś weselszego napisać. W sumie nie wiem, czy to jest coś weselszego :D
No, ale jest.
Krótki jak zawsze;p.
A i jeszcze przepraszam, że taki krótki a długo (no nie wiem czy to długo, ale załóżmy że długo) mnie nie było. 
W ogóle miał być dłuższy, miałam inne pomysły, ale jakoś nie umiałam tego złożyć w całość.

A tu taki apel;p :
Wchodźcie na tego bloga http://kochanydealer.blogspot.com .
Jest mojej znajomej ;)
Prosiłabym, abyście wchodzili do niej, komentowali i tak dalej.

Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.

A więc do następnego rozdziału :* xx

niedziela, 18 maja 2014

Notka

Hej ludziszka !
Nie, nie rozdział :/
Nie wiem, czy będzie rozdział w tym tygodniu (tzn w przyszłym :D no wiecie xD).
Czemu ?
Bo mam masę nauki, zadań i swoich obowiązków. Po prostu nie wiem czy będę miała czas...
Mam nadzieję, że się nie wkurzycie :P
Pozdrawiam ! 

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 7

- Halo ? Dobry wieczór. Proszę jak najszybciej przyjechać pod - piiiip (ulica xD) -. Zdarzyło się włamanie. Szybko ! - i zakończyła rozmowę - Nie martw się. Wszystko będzie dobrze...Zaraz przyjadą i go zabiorą...

Zostawiła mnie na chwilkę w łazience. 
Oparłam się o ścianę i zjechałam na podłogę.
Schowałam głowę w dłonie...
Zaczęłam płakać...

PERSPEKTYWA RECEPCJONISTKI

Wyszłam z łazienki. Zaraz potem za ladę. Rozglądnęłam się...tak. Wybiegł jakiś facet z windy szukając kogoś wzrokiem. Pewnie tej dziewczyny, co przyszła do mnie z płaczem.
Hmm...Zainterweniować ?? Może lepiej nie. Jeszcze mi coś ten szaleniec zrobi.
Poradzą sobie.
Policja już przyjechała.
Zabierają go...
Chwila...
Teraz do hotelu wbiegł zdezorientowany jakiś chłopak...Też kogoś szukał...
Już widziałam gdzieś tą twarz...
Wiem !
Przecież to ten chłopak, który ma pokój z tą dziewczyną...Pójdę do niego i go poinformuje o zdarzeniu.

- Dobry wieczór Panu.
- Dobry wieczór...Mogłaby pani wyjaśnić mi, o co tutaj w tym wszystkim chodzi ? Jakiegoś faceta wyprowadza policja...
- Tak. Proszę chwileczkę poczekać.
Poszłam po dziewczynę. 
Przyprowadziłam do chłopaka. Od razu rzuciła mu się w ramiona. No cóż...Nie będę już przeszkadzać.

PERSPEKTYWA AMY

Byłam sama w łazience przez około 5 minut. Mało nawet, a tak dużo się stało. 
Już wyprowadzili tego mężczyznę. Ufff...Jeszcze tylko Natha teraz by brakowało !

- Proszę iść ze mną - yea ! W końcu po mnie przyszli !

Podniosłam się.
Pani zaprowadziła mnie przed ladę, a stał tam...Nathan...
Od razu rzuciłam mu się w ramiona. 
Uśmiechnęłam się. 
Z zadowoleniem wdycham zapach tych cudnych perfum. 
Brakowało mi tego.
On z wahaniem położył ręce na moich biodrach. Nie wiedział, czy mógł.
Ale ja tego bardzo potrzebowałam. Bardzo, ale to bardzo potrzebowałam jego bliskości. Nie wiem czemu.

- Chodź do pokoju. Musisz mi wszystko wytłumaczyć - powiedział Nathan.

I poszliśmy.
Usiadłam na łóżku po turecku, on naprzeciwko mnie.

- Więc ? Co się stało ??
- No, najpierw jak wyszłam z łazienki, jak się skończyłam kąpać to zobaczyłam tą karteczkę na komodzie - i pomachałam mu przed oczami tą karteczką - No i jakiś czas później usłyszałam szperanie w zamku od drzwi. Myślałam, że to ty i nie przejmowałam się. Jednak kiedy ten ktoś już grzebał w tym zamku dobre 10 minut to się przejęłam. Na szczęście najpierw spojrzałam przez wizjer - tu wstrzymałam oddech - I nie zobaczyłam ciebie. Przestraszyłam się, bo zobaczyłam jakiegoś gościa ubranego na czarno. Od razu pobiegłam do sypialni i schowałam się pod łóżkiem. Myślałam, że mnie nie znajdzie. Myliłam się. Jak już wszedł, a zrobił to zaraz po tym, jak odbiegłam od drzwi, to pewnie słyszał mój bieg. Długo pod tym łóżkiem - pokazałam na łóżko Natha - sobie nie posiedziałam. Bo, jak już powiedziałam, on od razu przyszedł. Wyciągnął mnie i zaciągnął do salonu. Przed tym jednak zakleił mi usta taśmą. Jak już byliśmy w salonie, rzucił mnie na łóżko i poszedł do kuchni. Po chwili przyniósł ze sobą krzesło. Postawił je w takiej odległości od drzwi, żeby można było je otworzyć na oścież. Wziął mnie i posadził na tym krześle. Kazał mi tam siedzieć, a on zaraz wróci. Poszedł do kuchni. No ale wiesz...ja nie mogłam. Uciekłam. Wybiegłam najpierw z pokoju, później przed hotel. Wróciłam. Do recepcji. Tam, ta pani mi pomogła. Zadzwoniła po policję. A dalej...to już wiesz - i uśmiechnęłam się. On również.
- Och...Nie wiem co powiedzieć...Bardzo cię przepraszam...
- Na co mi twoje przeprosiny ?? - tak, postanowiłam na niego nakrzyczeć - Czy akurat musiałeś wyjść, kiedy ten ktoś miał zamiar się tu włamać ?! Dlaczego miałeś takiego cela ?!
- No, Amy...Ale skąd mogłem to wiedzieć ?
- Ja wiem, że ty nie wiedziałeś o tym. Nikt z nas o tym nie wiedział. Ale nawet nie wiesz, jak bardzo się przestraszyłam !
- Pewnie wiem. Jakbym to ja został napadnięty, to też bym się tak zachowywał.
- No, może. Ale za to musisz ponieść karę !!! - krzyknęłam i zaczęłam go łaskotać. 

On zaczął się wiercić i drzeć jakby go obcierano ze skóry. Rzucał się po łóżku jak nienormalny.
W pewnym momencie przekręcił mnie tak że teraz ja leżałam plecami na łóżku, a on na mnie. Zaczął mnie łaskotać. 
W końcu przestaliśmy się śmiać i usiedliśmy znowu po turecku na jego łóżku. 
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy dłuższą chwilę, aż Nathan przybliżył swoją twarz do mojej. Cały czas dalej patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze dzieliły już zaledwie milimetry...Zaczął delikatnie całować moje usta...Boskie uczucie.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
No hej, ludziszka !!!
Hyhy :P...Mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za tą scenkę pod koniec :P. 
Sceny od zaczęcia rozmowy z Nathem i Amy do pocałunku są dedykowane dla Olesław Nathaniel <3 
Rozdział znowu krótki, ale mam taki sposób, żeby pisać tego typu długości a w takim czasie jak dotychczas ;).
No i oczywiście bardzo bardzo bardzo baaaaaardzo proszę, aby komentować mojego blooga :*.
Jeśli przeczytałaś/eś, zostaw komentarz. Dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy.